13 sierpnia nie okazał się pechowy dla nikogo. Pogoda dopisała, droga na miejsce nie mogła być lepsza, a przyjęcie mnie na miejscu bardzo miłe. Na początek poznałem Patryka, który zdecydował, że Mustang będzie niespodzianką dla Pani Młodej. Podobną historię już mieliśmy – oby nie stało się to zwyczajem…
Patryk okazał się bratnią duszą, podobnie jak ja wkręconym w samochody. Przegadaliśmy chyba z godzinę i aż trudno uwierzyć, że to był Jego dzień ślubu! Mało który Pan Młody jest w stanie zachować taką dyscyplinę w dniu ślubu, ale pewnie zawód Patryka ma tu coś do powiedzenia. Marynarka to nie przelewki.
Życzymy Młodej Parze wszystkiego najlepszego. Chyba najodpowiedniejszymi słowami będą: wiatru w żaglach i jak najmniej zwrotów!