Po deszczowym poranku, który zapowiadał kolejny ponury dzień, wyszło piękne, a nawet tropikalne, słońce. Piotr, po którego przyjechałem, był lekko zdenerwowany umykającym czasem, a dzwonek jego komórki praktycznie nie milczał: kwiaciarnia, goście, rodzice… Uspokoił się dopiero w samochodzie, gdzie przy energetyzującym riffie Whole Lotta Love pomknęliśmy do centrum na spotkanie z Panną Młodą.
Już w komplecie, z zapasem czasu, emeryckim tempem ruszyliśmy pod Ratusz. Jako „orszak ślubny” mogliśmy bezproblemowo skręcić na zakazie 🙂 i ustawić się w specjalnie przygotowanej zatoczce przed USC. Na miejscu na młodych czekało już grono gości i znalazła się chwila dla rodzinnych fotoreporterów.
Po części oficjalnej i szampanie część gości ruszyła na piechotę przez starówkę do restauracji Zamkowej, a „orszak ślubny” udał się w tym samym kierunku labiryntem jednokierunkowych uliczek olsztyńskiej starówki.
Po przywitaniu gości, odśpiewaniu „sto lat”, „gwiazdki pomyślności” i „gorzko gorzko”, znalazł się czas na małą sesję zdjęciową, którą wyjątkowo przeprowadziłem ja. Rezultatami tej mini sesji dzielimy się z Wami 🙂
Po odwiezieniu Nowożeńców do restauracji i życzeniu im wszystkiego najlepszego odpaliłem Mustanga. Szykując się do drogi powrotnej zastanawiałem się chwilę jaką muzykę wybrać. Niezdecydowany, zdałem się na wybieranie losowe i głośniki ponownie zabrzmiały gitarą Jimmiego Page’a. Asi i Piotrow życzę „whole lotta love„!