Ten wpis powinien był się pojawić w sierpniu 2015 roku. Na kilka dni przed pierwszym sierpnia, kiedy to do Olsztyna zawitała impreza Mustang Race, udało się zakończyć prace nad samochodem. Remont Mustanga trwał, z paroma przerwami, od stycznia 2015 roku. Zakres prac ogromny, ilości roboczogodzin włożonych w prace nawet nie chcę szacować.

W prace zaangażowanych było kilka osób, którym należą się DUŻE podziękowania. Na początku, zanim obowiązki Pana Młodego przejęły priorytet ;), prace prowadził Piotrek a ja asystowałem na tyle na ile umiałem. To on jako pierwszy wziął fleksę do rąk i pociął mój samochód marzeń… Razem wymieniliśmy oba poszycia tylnych ćwiartek, pospawaliśmy podłogę, poprawiliśmy sposób mocowania wlotu na masce, wymieniliśmy tuleję ustalającą wał w skrzyni… Wszystkich zrobionych rzeczy nie sposób spamiętać. Kto kiedyś podjął się takiego remontu wie, że każdy dzień przynosi nowe, niezaplanowane wyzwania.

Podglądając Piotrka w pracy nabrałem trochę śmiałości do migomatu i sam zacząłem ogarniać poszczególne elementy. Wyspawałem na nowo podstawę baku w bagażniku, dorabiałem i wstawiałem reperaturki w drzwiach, przednich błotnikach i innych drobnych elementach. Rozebrałem przednie zawieszenie, wymieniłem swożnie, łozyska i zrobiłem Shelby Drop. Mechanizmy szyb zostały pieczołowicie wyczyszczone i nasmarowane. Pospawaliśmy króciec chłodnicy, który notorycznie przepuszczał płyn kropelka po kropelce. Wiele elementów zostało wypiaskowanych i zabezpieczonych.

Przyszedł czas na zajęcie się lakierem. Plan nie zakładał skrobania do blachy, ale kiedy zaczęliśmy szlifować lakier okazało się, że położony był na niezmatowioną warstę (typowe malowanie na sprzedaż). Żeby dokopać się do solidnej warstwy trzeba się było przebić przez 50 lat historii, czyli ponad 6 różnych warstw lakieru. Na jakimś etapie swojego życia, Lyssia była złota, ale urodziła się biała, tak jak to figuruje w jej tabliczce znamionowej.

Przyznam, że ten etap prac: szlifowanie, szpachlowanie, gładzenie i znowu szlifowanie, szpachlowanie, gładzenie był najbardziej męczący. Monotonna praca dzień po dniu, i ciągłe wizyty w sklepie po nowe kilometry papieru ściernego. Na szczęście kolega Boniek zaangażował się w pomoc i prace jakoś tam się posuwały. Piotrek, już jako młody żonkiś, dołączył do nas na podkładowanie i to dzięki niemu udało się popchnąć projekt do przodu.

Historii wyboru lakiernika nawet nie opiszę bo to temat na osobną epopeję. Grunt, że znalazłem rzetelnego i słownego człowieka. Piotr Misztuk podjął się tematu i jestem bardzo zadowolony z efektu oraz tempa prac. Wprawdzie moje estymacje co do kosztów przygotowania i lakierowania zostały brutalnie zrewidowane przez Piotrka i musiałem uruchmić rezerwy federalne u rodzicielki ;), ale wiem, że to z pożytkiem dla Mustanga.

Od momentu odebrania samochodu od lakiernika, miałem około miesiąca, żeby samochód poskładać na Mustang Race. Na tym etapie nieoceniona okazała się pomoc mojego taty. Obaj zarywaliśmy nocki walcząc z coraz to nowymi przeciwnościami. To nasz pierwszy remont i brak doświadczenia oraz odpowiedniego zaplanowania prac mocno nas hamował. Nie wszystko udało mi się przewidzieć i wiele rzeczy robiłem na w ostatniej chwili tuż przed końcowym montażem. Tak było z malowaniem podszybia, renowacją grilla, odświeżeniem kierunkowskazów, zmianami w instalacji elektrycznej, montażem świateł i tysiącem innych drobiazgów. Już nawet nie wspomnę ile zajęło szukanie pojedynczych śrubeczek, zatrzasków, podkładek itp… Teraz wiem, że założyłem sobie nierealny deadline i zmusozny byłem priorytetyzować więc kilka mniej istotnych rzeczy przesunąłem na później (notabene, one wciąż czekają na realizację….).

Jednak nie mógłbym tego wszystkiego dokonać bez mojej Gwiazdy, która przez te pół roku, cierpliwie zostawała w domu z dzieciakami, pozwalała mi się wyspać i łapać „turbo-drzemki”, czasami między zupą a drugim daniem (sic!). A jak „mieszkałem w garażu” u rodziców, to kto dbał o to, żebym nie zapomniał o jedzeniu i nie umarł z głodu? Oczywiście: mama.

Poniżej drobny wycinek z katalogu zdjęć jakie zebrały się podczas projektu: remont Mustanga. Miłego oglądania i czekam na komentarze. Trzeba ożywić tę stronę!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *